Poruszenie skrzydeł motyla
gdzieś na ziemi powoduje szereg zdarzeń,
których skutkiem jest huragan po drugiej stronie globu.
Ta piękna anegdota uświadamia nam, że wszystko ma znaczenie i nawet najdrobniejszy szczegół może wywołać niemożliwe do przewidzenia skutki. Przypomina nam także, że na nasze życie, w każdej chwili wpływa olbrzymia ilość czynników. Czynników pozostających poza naszą świadomością, nie mówiąc już o kontroli. Dotyczy to każdej sfery życia, włączając w to naturalnie praktyki jogiczne.
Szlifowanie pozycji
Budując asany niejednokrotnie zastanawiamy się nad znaczeniem ustawiania poszczególnych elementów ciała w konkretnej pozycji. Testujemy, szlifujemy, modyfikujemy, aby wreszcie osiągnąć to specyficzne odczucie stabilizacji i spokoju oraz towarzyszące im olśnienie „A więc o to chodziło!”. Wprowadzenie często niezwykle subtelnej korekty, czy użycie pomocy, potrafi diametralnie zmienić sposób w jaki odczuwamy daną pozycję. Chyba każdy z nas pamięta, kiedy pierwszy raz odnalazł równowagę w Vrksasanie, stanął na głowie bez pomocy ściany, czy poczuł pełne otwarcie w Urdhva Mukha Svanasanie.
Takie podejście do praktyki szczególnie mocno zostało rozwinięte przez mistrza BKS Iyengara i jego naśladowców. Zbudowanie pozycji jest tutaj niezwykłą sztuką, wymagającą wielkiej uważności i opanowania wielu szczegółów ustawiania ciała. W praktyce wykorzystujemy najróżniejsze pomoce – wałki, wałeczki, kostki, koce, pianki, worki, woreczki, liny, paski, maty, krzesła, stołki, ławeczki, ręczniki, opaski… Ważny jest nie tylko rodzaj pomocy, ale także jej kształt, faktura, czy waga. Wszystko po to, aby stale cyzelować asany, eksperymentować z ciałem, w nadziei osiągnięcia efektu, niezmiennego od wieków i szerokości geograficznej – doświadczenia szczęścia i harmonii w życiu. Poczucia spełnienia, satysfakcji i jedności.
Ale czy idąc tą drogą rzeczywiście w pełni jesteśmy w stanie osiągnąć ten efekt? Bez wątpienia praktyka głębokiej uważności na poziomie ciała, może znacząco przyczynić się do osiągnięcia życiowej harmonii. Uważna i długotrwała praca w pozycjach sprawia, że zaczynamy dostrzegać subtelniejsze aspekty życia. Wiele drobnych, wcześniej nieznaczących rzeczy zaczyna nabierać wagi. Jest to wzbogacające i fascynujące. Lecz efekt motyla uświadamia nam, że chaos deterministyczny, który tak pięknie obrazuje, oznacza, że nawet najdrobniejsza zmiana, w długim okresie powoduje praktycznie nieprzewidywalne konsekwencje. W każdej sekundzie, miliardy motyli nieustannie machają skrzydłami. Każde machnięcie ma potencjał wywołania huraganu w jednym miejscu na ziemi. Wykonane milisekundę później, wywoła jednak suszę tysiące kilometrów dalej. Wszystko ma znaczenie i wszystko jest ze sobą powiązane. Ilość zmiennych jest tak ogromna, że nasz umysł nie jest i nigdy nie będzie w stanie opanować tej złożoności.
Podążanie z nurtem asan
Jaka z tego dla nas nauka? W praktyce asany każdy szczegół ma znaczenie. Żadna sekunda spędzona na macie nie jest stracona. Z drugiej jednak strony dążenie do perfekcji, w nadziei, że doskonałe opanowanie pozycji przyniesie nam pełne spełnienie, satysfakcję i jedność, jest niczym poszukiwanie świętego Grala. Zawsze bowiem pozostanie niezliczona ilość czynników wpływających na nasze życie, a dualny umysł, targany przeciwieństwami nie ma zdolności do kontrolowania ich wszystkich.
Joga oferuje nam jednak furtkę pozwalającą na wyjście z tego impasu i pójście jeszcze dalej. Jest nią osiągnięcie stanu wykraczającego poza dualny umysł i integracja na poziomie energii podstawy (prana). Służy temu praktyka pranayamy (ćwiczeń oddechowych) opisana w Jogasutrach. Ćwiczenie pranayamy w sposób długotrwały i precyzyjny prowadzi do spontanicznego doświadczenia naturalnego przepływu prany. W Jogasutrach określone jest to jako czwarty, najwyższy rodzaj pranayamy.
Świadomość energii podstawy (prana) sprawia, że przestajemy podążać za koncepcjami tego co dobre czy złe. Nie ma asany prawidłowo czy nieprawidłowo wykonanej. Jest po prostu asana, w której naturalnie układamy się tak, aby przepływ prany był swobodny.