Prowadzenie zajęć i warsztatów często daje mi okazję do poznania historii naszych joginów. Niezmiennie ciekawi mnie co sprawiło, że rozpoczęli praktykę i czego właściwie od jogi oczekują. Ostatnio nader często pojawia się pewien, jak mi się wydaje, bardzo symptomatyczny typ historii. Schemat przedstawia się mniej więcej następująco.
Praca bez reszty
Człowiek angażuje się bez reszty w pracę zawodową. Niezależnie czy to jest budowanie własnej firmy, praca w korporacji, czy praca w instytucjach państwowych (szczególnie międzynarodowych), kariera z tym związana prowadzi do przyjmowania na siebie coraz większej odpowiedzialności i liczby obowiązków. Skutkuje to życiem w pędzie i ogromnym napięciu. Najczęściej oznacza to także małą ilość snu i brak dbałości o zdrowe odżywianie. Trwa to zwykle dekadę, dwie, czasem dłużej. W pewnym momencie osoba stwierdza, że ma dość takiego życia i potrzebuje gruntownej zmiany. Zazwyczaj jest już na tyle majętna, że może pozwolić sobie na wyhamowanie, zakończenie, czy chwilowe zawieszenie kariery i “nareszcie” ma czas na cieszenie się spokojnym życiem. Co ciekawe, możliwość wiedzenia w przyszłości takiego “spokojnego życie”, często jest największym motorem ich intensywnej pracy zawodowej.
I kiedy nareszcie następuje moment upragnionego “happy endu” rozwiązuje się worek z problemami zdrowotnymi, nierzadko poważnymi, wymagającymi specjalistycznego leczenia. Konieczna bywa interwencja psychologiczna lub nawet psychiatryczna. W niektórych przypadkach zdarza się nawet, że to właśnie symptomy utraty zdrowia, zmuszają do odstawienia kariery na boczny tor. I tak zamiast wieść spokojne i szczęśliwe życie, trzeba zmagać się dalej, tym razem z problemami zdrowotnymi. Dlaczego tak jest?
Swoiste znieczulenie
Intensywna praca wymaga pełnej mobilizacji organizmu. W takim stanie, szczególnie jeśli ma charakter permanentny, metabolizm organizmu stale ukierunkowany jest na radzenie sobie ze stresem. Pozostawanie w stanie napięcia przez długi okres, musi skutkować utratą równowagi i zdrowia. Szeroko pisałem o tym z artykule „Joga na stres”.
Powstaje pytanie – skoro za życie w permanentnym stresie, zawsze przychodzi nam zapłacić zdrowiem, to dlaczego całymi latami tych skutków nie odczuwamy? Przyczyna leży właśnie w owej mobilizacji organizmu. Mechanizm fizjologiczny, włączający się w sytuacji stresu, powoduje swoiste znieczulenie. Wyłączają się “mniej istotne” programy – m.in. trawienie pokarmu, mechanizm regeneracji, czy mechanizm samoodnowy. Adrenalina przygotowuje nas do obrony bądź ucieczki. W sytuacji zagrożenia organizm ignoruje drobne niedyspozycje jak ból kolana, kostki czy lekkie przeziębienie, skupiając się na najważniejszej kwestii – kwestii przeżycia.
Dopiero, kiedy niebezpieczeństwo mija, możemy skupić się na “leczeniu ran”. Jednak to na co nasze współczesne ciała nie są przygotowane, to fakt, że dzisiaj raczej sporadycznie musimy radzić sobie z nagłą i krótką ucieczką przed drapieżnikami. Współcześnie stres trwa tygodniami, miesiącami i latami, a drapieżnikami są stale obecne kolejne projekty, prezentacje, wyzwania i kryzysy. W takiej sytuacji, nieustannie skupieni na przetrwaniu, ignorujemy drobnostki, a te ignorowane przez lata gromadzą się, mnożą i czekają cierpliwie na chwilę, kiedy wreszcie się nimi zajmiemy. Takie życie na kredyt, z nieznanym oprocentowaniem. Kiedy nareszcie napięcie opada, dostajemy rachunek w postaci najróżniejszych problemów zdrowotnych.
Moc relaksu
I tu dochodzimy do konkluzji. Nasz organizm bezwzględnie potrzebuje regularnego odpoczynku i relaksu, aby wyłączyć fizjologiczną reakcję na stres, a tym samym uruchomić procesy samoregeneracji i samoleczenia. Wracając do metafory kredytu – musimy co jakiś czas usiąść nad rachunkami i uregulować należności. Choć ciało ludzkie nie posiada tak potężnych zdolności regeneracyjnych jak niektóre gatunki zwierząt np. nie odrośnie nam urwana ręka, to jednak w dalszym ciągu nasz potencjał samoleczenia jest ogromny. Świadczy o tym udowodniona po wielokroć potęga efektu placebo. Wiara w możliwość wyleczenia uruchamia procesy samoregeneracji prowadzące do ustąpienia nawet najcięższych chorób. Nie przypadkiem mówi się, że “sen jest najlepszym lekarzem”. Gdy zasypiając wyłączamy świadomość, wyłączamy także naszą ambicję i ciało ma nareszcie czas na odprężenie i regenerację.
Relaks jest jeszcze mocniejszym narzędziem. Tutaj proces samoleczenia wzmocniony zostaje przez świadomość. Pozostając w wygodnej pozycji, świadomie wprowadzamy organizm w stan coraz większego rozluźnienia, zatrzymania i wyciszenia. Ustępuje potrzeba mobilizacji, zmniejsza się napięcie mięśniowe, spadają tętno, ciśnienie krwi, obniża się poziom hormonów stresu. Oddech spowalnia, następuje synchronizacja fal mózgowych, czego efektem jest wejście w stan alfa. Wreszcie uruchamiają się procesy regeneracji organizmu.
Potrzeba regularnego relaksu, umożliwiającego odnowę organizmu, staje się niezbędnym elementem współczesnego stylu życia. Pozwala utrzymać zdrowie bez konieczności rezygnacji z osobistych ambicji. Utrzymując równowagę pomiędzy aktywnością a odpoczynkiem, nie musimy wybierać pomiędzy karierą, a spokojem i zdrowiem. Także harmonijna praktyka jogi, oznacza równowagę pomiędzy napinaniem, wzmacnianiem i “wypalaniem” ciała w asanach, a jego regularnym odprężaniem podczas łagodnych sesji relaksacyjnych, pranajamy i medytacji.