Roman Grzeszykowski, założyciel krakowskiej Szkoły Jogi Sadhana. Absolwent Studium Edukacji Ekologicznej we Wrocławiu na kierunku terapie naturalne (zawód psychotronik), następnie ukończył pedagogikę na UJ. Czynnie praktykuje od 27 lat. Jeden z najbardziej cenionych nauczycieli w Polsce. Opowiada nam o swojej przygodzie oraz filozofii Jogi.
Skąd decyzja, żeby wybrać akurat taką formę aktywności? Joga była w czasach, kiedy zacząłeś swoją praktykę, mniej popularna i chyba dosyć „egzotyczna”? Nie kusiło Cię, żeby przypakować na siłce?
W 1994 postanowiłem zmienić swoje życie; przestaję sięgać po różne używki i zaczynam medytować, co doprowadza mnie do nerwicy lękowej lub po prostu ją wydobyło. Ponieważ cały czas bolał mnie brzuch, zacząłem ćwiczyć sam, aby szukać ukojenia. Jesienią trafiam na zajęcia do Ewy Sprenger i bardzo mi to pomaga. Kiedy ćwiczę, poprawia się moje samopoczucie, więc ćwiczę coraz więcej.
Dlaczego akurat jogę Iyengara? Mogłeś wybrać jakąś inną metodę jogi?
W tamtym czasie w Polsce była albo metoda Iyengara, albo joga Paska z instytutu w Lonavli. Ta pierwsza na tyle intensywna, że pomagała mi się wyciszyć.
Twój pierwszy nauczyciel? Twój najważniejszy nauczyciel?
Raz byłem na zajęciach u Jezuity, samouka na podstawie książki Gurujiego, ale okazał się dla mnie za łagodny. Drugim, a w zasadzie pierwszym nauczycielem była Ewa Sprenger. Potem spotkałem kilku prowadzących, którzy pchnęli mnie dalej i dalej: Jagoda Wałczyk, Grzesiek Popławski, Konrad Kocot, Faeq Biria i mój mistrz Tai Chi, Krzysztof Maćko, który popchnął mnie do uczenia jogi.
Co zmieniłbyś w swojej praktyce?
Swoją praktykę cały czas modyfikuję i doskonalę. Uczę wsłuchiwać się w ciało i współpracować z emocjami, jakie w nim powstają. Istotna jest dla mnie umiejętność poddawania się – puszczania przywiązań. Traktuję ciało jako medium do duchowego wymiaru. Kluczowe dla mnie ćwiczenia? Pranayama, a z asan salamba sarvangasana oraz janusirsasana.
Kiedy założyłeś swoją szkołę? Dlaczego?
Własną szkołę założyłem w 2002 roku: wtedy wydawało mi się, że wiem, jak powinno wyglądać nauczanie jogi 😉 Teraz pragnę przede wszystkim przekazać uczniom, aby wsłuchali się w swoje ciało, zatroszczyli się o nie. Zewnętrzna forma bez troski jest pusta i szkodliwa. „Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. Za swój największy zawodowy sukces uważam tych wszystkich, których nie udało mi się zniechęcić do jogi
Twoja najważniejsza lekcja?
Wydaje mi się, że jesteśmy splotem doświadczeń, emocji i myśli, które prowadzą nas w określonym kierunku. Wyciągając z nich wnioski, możemy nadać naszemu życiu inny bieg. Jestem tu, gdzie jestem, dzięki błędom, które popełniłem i sukcesom, które osiągnąłem. Dalej się uczę być i czuć i to chyba najważniejsza lekcja. Wspominam doniosłe w mojej praktyce zajęcia z Praśantem – pod koniec ćwiczeń poczułem, że wszystko, ale to absolutnie WSZYSTKO, jest na swoim miejscu – przez kilka godzin trwałem w tym stanie. Jako nauczyciel wciąż uczę się na swoich błędach. Prowadziłem czasem takie lekcje, które były jak niespodziewane uderzenie w twarz. Stałem po nich zdziwiony, swoją agresją, arogancją, surowością i brakiem współczucia. Przyglądam się tym zachowaniom i staram się ich używać do wspinania się ponad te uczucia.
Oprócz jogi?
Uprawiam spacery po lesie, czytam książki i poradniki, np.”Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym” Kahneman. Cenię filmy Tarantino, kultowe jest dla mnie „Pulp fiction”.
MOJE MOTTO Wierzę, że mamy cel żyjąc tutaj, a celem tym jest zbliżenie się do jedności z absolutną miłością i tej bliskości Wam i sobie życzę 🙂
strona www Szkoły Jogi Sadhana: Joga Kraków