Swego czasu żył sobie w Indiach człowiek, który mieszkał ze swoją rodziną we wiosce. Każdego ranka, bez względu na pogodę wybierał się do lasu, aby ściąć trawę a następnie ją wysuszyć i sprzedać na targu. Wszystko co zarobił przeznaczał na utrzymanie swojej rodziny. Oczywiście trudno mu było związać koniec z końcem, toteż pracował ciężej i dłużej. W wiosce był znany jako poszukiwacz traw.
Pewnego ranka, kiedy wchodził do lasu, spotkał tam siedzącego pod drzewem jogina. Przywitali się, wymienili kilka słów o pogodzie i przeszli do swoich zajęć. Za parę dni znowu się spotkali i ponownie chwilę rozmawiali ze sobą. Przy trzecim spotkaniu jogin spytał go co tak regularnie sprowadza go do lasu. Poszukiwacz traw odpowiedział, że poszukuje trawy, aby sprzedać i utrzymać rodzinę. Jogin poradził mu, aby wszedł głębiej w las, znalazł uschnięte drzewa, pociął je i sprzedał. Poszukiwacz traw tak też uczyni i zarobił więcej niż za sprzedaż trawy.
Za jakiś czas jogin, gdy go spotkał i widział jak ciężko pracuje, podpowiedział mu znowu, idź głębiej! Ponownie poszukiwacz traw udał się jeszcze dalej i odnalazł torf. Ponownie na tym skorzystał, zarobił jeszcze więcej pieniędzy. Za jakiś czas znowu usłyszał od jogina idź głębiej!. Tym razem znalazł żelazo. Poszukiwacz traw był coraz bardziej zadowolony, zarabiał coraz więcej, z powodzeniem mógł zaspokoić potrzeby swojej rodziny. Tak powtarzało się jeszcze kilka razy, wprawdzie coraz rzadziej, ale za każdym razem poszukiwacz słyszał od jogina „idź głębiej!”. Gdy zapuszczał się jeszcze głębiej w las za każdym razem natrafiał na coraz większe bogactwa, miedź, srebro a nawet złoto. Za każdym nowym odkryciem poszukiwacz traw zatrudniał kolejnych ludzi, aby pracowali w wydobywaniu bogactw. Tak, że kiedy odkrył diamenty, musiał już zajmować się tysiącami spraw. Jogin już go prawie nie spotykał, gdyż poszukiwacz traw nie był już poszukiwaczem traw, ale znanym i cenionym przedsiębiorcą. Nie poruszał się sam, ale w asyście innych ludzi, którzy go chronili i ułatwiali poruszanie. Miał bardzo mało czasu dla siebie i dla swojej rodziny. Zaczął źle spać, szybko się denerwować, jego umysł nie nadążał za sprawami. Tęsknił za tym co było.
Pewnego dnia przebywając w rodzinnej wiosce, wymknął się sam z domu i udał w kierunku znajomego miejsca, aby spotkać jogina. Jogin był tam gdzie miał być. Przywitali się i poszukiwacz traw opowiedział mu o swoim sukcesie oraz obawach i niepokojach. Na pytanie co ma robić, usłyszał, że ma „iść głębiej!”. Tak też po raz kolejny uczynił. Szedł długo i wytrwale, aż doszedł do niewielkiego wzgórza w środku lasu na którym postawiony był zgrzebny szałas. Podszedł i przez otwór zaglądnął do środka. Zobaczył znanego sobie jogina, który w ciszy i w bezruchu medytuje. Nie chciał mu przeszkadzać, ale kiedy po jakimś czasie jogin otworzył oczy, wszedł do środka i ponownie spytał, co mam robić. Jogin się uśmiechnął i mu powiedział „idź głębiej!”