Skip to main content

Czy joga odchudza? Po pierwsze: Równowaga

Autor: 7 listopada 201621 listopada, 2016Jogin w kuchni
joga odchudza

Czy joga odchudza? To właśnie pytanie, choć różnie formułowane, coraz częściej słyszę w rozmowach z naszymi Joginami. I nie może to dziwić. Wystarczy spędzić minutę w Internecie, obejrzeć okładki magazynów w kiosku, czy książek na półce z bestsellerami, aby przekonać się, że w dzisiejszych czasach pojęcie „waga ciała” tworzy ze słówkiem „problemy” i przedrostkami „nad” i „niedo” połączenie równie intuicyjne jak „szarlotka” z „cynamonem”, „yin” i „yang”, „ping” z „pongiem”, czy „budżet” z „deficytem”. Smutne jest to, że często nawet osoby o zupełnie zdrowej wadze uważają, że mają „problem” z „wagą”

I tak jak sam temat jest obszerny, tak i odpowiedzi na pytanie o odchudzający potencjał jogi, nie sposób wyczerpać w jednym artykule. Zainteresowanych zapraszam zatem do śledzenia krótkiego cyklu poświęconemu temu tematowi.

Joga i nadwaga

Zanim jednak przejdziemy do odpowiedzi wypada postawić jeszcze dodatkowe pytanie – Czy przypadkiem joga i nadwaga to nie dwa, wyklucząjce się światy? Wszak u większości osób, które z praktyką jogi nie miały jeszcze styczności, hasło „joga” wywołuje w głowie obraz smukłego, wiotkiego dziewczęcia rodem z powieści Tolkiena, tudzież mocno szczupłego, indyjskiego mędrca, zaplątanych w niemożliwych pozycjach.

Z własnego doświadczenia wiem, że BMI nie ma wpływu na możliwość uprawiania jogi. Lata temu, po raz pierwszy weszłam na matę, ważąc blisko dwa razy tyle co obecnie. Nie ograniczało to mojej praktyki, a  być może była ona nawet intensywniejsza, bo też moje ciało bardzo jej potrzebowało i z wdzięcznością się na nią otworzyło. Pierwsze efekty pojawiły się błyskawicznie i były wyjątkowo odczuwalne. Do dziś pamiętam, że poczułam się jak dywanik pokryty zaschniętym błotem, który ktoś porządnie strzepnął. Nagle w ciele pojawiły się wcześniej nieznane mi lekkość, przestrzeń, płynność ruchów i rozluźnienie. Zrozumiałam także jak wielką pracę moje ciało codziennie wykonuje i jak niesprawiedliwe jest sprowadzanie fizyczności do wyglądu, wagi, czy kształtów. W efekcie pojawiło się uczucie szacunku, a nierzadko wręcz zachwytu nad jego możliwościami. Z czasem pojawiły się także, narastające z sesji na sesję, sympatia i troska.

Dziś wiem, że był jedynie jeden warunek, który musiałam spełnić, aby cieszyć się tymi efektami. Moje ego pozostało za drzwiami, a na matę weszłam ja- taka-jaka-byłam, a nie ja-chcąca-być-kimś-innym czy też ja-chcąca-coś-udowodnić. W Vrksasanie nie starałam się ucieleśniać strzelistej topoli, a raczej solidny baobab. Byłam pełna pokory wobec faktu, że moje ciało znajduje się w miejscach, gdzie inni jogini dawno „się skończyli”, że mam swój własny środek ciężkości i niektórych ustawień ciała po prostu nie osiągnę. Nie byłam w tym odosobniona – w rzeczywistości każdy jogin, bez względu na wagę, ma swoje własne ograniczenia, które musi uwzględnić w praktyce asany.

O ile jednak jestem przekonana, że joga jest drogą otwartą dla ludzi wszystkich kształtów, o tyle równie otwartą pozostaje dla mnie kwestia, czy wraz z rozwojem w praktyce, da się pozostać w nadwadze. W moim przypadku okazało się to niemożliwe. Chociaż joga nigdy nie była dla mnie sposobem na schudnięcie, to wiem na pewno, że to ona w największym stopniu wpłynęła na zmiany jakie zaszły w moim ciele na przestrzeni ostatnich lat. Czy jest to tylko moje osobiste doświadczenie, czy też bardziej uniwersalna prawidłowość? Nadal się nad tym zastanawiam.

Na czym polega odchudzający potencjał jogi?

Po pierwsze RÓWNOWAGA

Joga jest wielką lekcją o równowadze. Jest praktyką równoważenia i integracji nas samych ze sobą i nas ze światem zewnętrznym. W stanie równownowagi odnajdujemy stałość, spokój, satysfakcję, wyciszenie, radość, bezpieczeństwo, ciszę wewnęrzną, rozluźnienie, siłę, życzliwość, akceptację i czułość dla siebie i innych, empatię i wiele innych rzeczy, których ludzie poszukują czasami przez całe życie

Rozpatrując problemy z masą ciała z tej perspektywy, bez trudu zauważymy, że wiąże się z nimi szereg zaburzeń równowagi m.in.:

  • w ilości kalorii które przyjmujemy, a naszym naturalnym zapotrzebowaniem na energię,
  • w optymalnej (zdrowej, naturalnej) dla nas wadze ciała, a tym ile w chwili obecnej ważymy,
  • w optymalnej (zdrowej, naturalnej) dla nas wadze ciała, a tym ile uważamy, że powinniśmy ważyć,
  • w obrazie nas samych, jaki nosimy w głowie, a tym jacy w chwili obecnej jesteśmy,
  • w tym jacy chcielibyśmy (lub myślimy, że powinniśmy) być, a jacy w chwili obecnej jesteśmy,
  • w tym co chcielibyśmy jeść, a tym co powinniśmy (lub myślimy że powinniśmy) jeść,
  • w tym, jakiego pożywienia naprawdę potrzebuje nasze ciało, a tym jakiego mu dostarczamy,
  • w tym, jakiego pożywienia naprawdę potrzebuje nasze ciało, a tym czego sądzimy, że potrzebuje,
  • w tym co chcielibyśmy robić, a tym na co pozwala (lub myślimy, że pozwala) nam nasze ciało,
  • w wadze jaką przypisujemy własnej cielesności, a tym jaką przypisuje jej nasze otoczenie,
  • w tym ile mamy sympatii, wdzięczności i szacunku do własnego ciała, a tym na ile ono zasługuje.

Każdy, kto kiedykolwiek borykał się z problemami z wagą, może dopisać co najmniej kilka nowych punktów, a do każdego kolejne, będące ich naturalną konsekwencją. Wystarczy jednak ta podstawowa lista, aby zrozumieć, że prawdziwego zrównoważenia, nie osiągniemy stosując kolejną, ekspresową „dietę cud”, czy nawet osiągając upragnioną cyferkę na wadze.

Zbilansowanie tak wielu, subtelnych aspektów wymaga gruntownego przepracowania podstaw i pozostawania w stałym, życzliwym, bliskim i szczerym kontakcie z własnym ciałem. I tak jak w praktyce asany, osoba elastyczna może ustawić ciało w zaawansowanej pozycji, ale tylko ona sama wie, czy asana ma solidne podstawy – te bowiem nie są widoczne na zewnątrz, tak i my możemy zbilansować wagę, w środku nadal pozostając w głębokiej destabilizacji, Najbardziej jaskrawym zobrazowaniem takiego stanu jest dysmorfofobia, kiedy chory w lustrze widzi „defekt”, którego obiektywnie nie ma – na przykład wychudzona osoba, może widzieć zbyt grube uda, a kobieta po kolejnym powiększeniu piersi uważać że nadal są za małe.

Joga uczy nas pokory, szczerości i umiejętności słuchania własnego ciała. W takiej pracy budujemy solidne podstawy dla równowagi na różnych poziomach – cielesnym, energetycznym, umysłowym i duchowym. Z czasem, nijako mimochodem odnajdujemy równowagę w obszarach związanych z odżywianiem, a tym samym możemy mimochodem zbilansować masę ciała.