Nasz sposób widzenia świata, w tym również człowieka, jest współcześnie w dużej mierze ukształtowany pod wpływem nauki oraz metodyki badań jaką się posługuje. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego wpływu. Nauka i obraz świata prze nią budowany stały się częścią naszej kultury. Joga, która jest również metodą poznania, dzięki odmiennej metodzie poznawczej może znacznie rozszerzyć naszą perspektywę widzenia świata.
Przedmiotem badań jogi jest człowiek, a ściślej mówiąc jego psychika, choć w zakres jej zainteresowań wchodzi również ludzkie ciało i jego fizjologia. Celem jogi była chęć zrozumienia człowieka, podobnie jak w Europie czynili to od starożytności filozofowie.
Nauka również zajmuje się człowiekiem i wszystkimi aspektami jego egzystencji, ale zakres jej zainteresowań jest bez wątpienia daleko szerszy niż jogi. Nauka wywodzi się przede wszystkim z zainteresowania człowieka otaczającym światem. Wszak naukowców zwano pierwotnie filozofami przyrody. Człowiek jako część otaczającego go świata nierozerwalnie z nim związany wszedł również w zakres zainteresowań nauki.
Najważniejszą wspólną cechą jogi i nauki jako metod poznania jest zakwestionowanie obiektywizmu poznania zmysłowego. Zarówno u podstaw jogi jak i nauki leży przekonanie, że zmysły nie dostarczają nam obiektywnej wiedzy. Przyczyn takiego stanu rzeczy upatruje się z jednej strony w samej konstrukcji organów zmysłów wykształconych i przystosowanych do specyficznych warunków środowiska. Z drugiej strony w specyficznych właściwościach ludzkiej świadomości, która nie odzwierciedla rzeczywistości takiej jaką jest, ale nakłada na nią maskę wcześniejszych doświadczeń i związanych z nimi subiektywnych osądów.
Uznanie subiektywizmu poznania zmysłowego przyczyniło się do poszukiwania metod obiektywizacji wiedzy, doświadczenia o świecie . Nauka stworzyła metodę naukową polegająca na tworzeniu teorii (hipotez naukowych), a następnie ich empirycznej weryfikacji. W ten sposób koncepcje na temat świata są weryfikowane poprzez system procedur (np. statystycznych i eksperymentalnych) mających wyeliminować subiektywizm.
Badanie świadomości (citta), jakie podjęli mistrzowie jogi doprowadziło do rozwinięcia koncepcji niewiedzy (avidia) oraz opracowania szczegółowych procedur mających niejako wyrwać świadomość z owej niewiedzy. Kluczowym krokiem na tej drodze jest pratyahara, czyli powściągniecie zmysłów od nieustannej interakcji ze światem zewnętrznym.
cdn…
Paradoksem jest, że nauka uznając subiektywizm ludzkich zmysłów, czy szerzej – postrzegania, jednocześnie posługuje się narzędziami, które zostały skonstruowane za pomocą i dostosowane do tegoż sposobu postrzegania, uznając je za obiektywne. Procedury, które się tworzy rzekomo dla obiektywizacji badań w rzeczywistości zawężają pole percepcji. Dochodzi do takiego absurdu, że wynik badania, który nie jest powtarzalny, nie zostaje uznany, tak jakby nigdy się nie pojawił. Nauka nie bierze pod uwagę istnienia specyficznych dla danego punktu w czasie i przestrzeni warunków badania. Bowiem żeby te specyficzne warunki założyć, trzeba by na poważnie przyznać, że istnieją takie zmienne, których nauka nie tylko nie jest w stanie przewidzieć, ale nawet zaobserwować. Są po prostu poza zasięgiem naszych ograniczonych zmysłów i równie ograniczonych przyrządów badawczych.
Efekt jest taki, że nauka (często nawet psychologia, niestety) widzi człowieka w kawałkach, tych, które akurat jest w stanie zmierzyć przy pomocy swoich „obiektywizujących” procedur. Istnieniem całej reszty jest w najlepszym wypadku zakłopotana, w najgorszym – ignoruje ją. Tymczasem, biorąc pod uwagę, że z całego spektrum promieniowania dochodzącego do Ziemi, tylko niewielki procent jest rejestrowany przez ludzkie oko jako światło widzialne, możemy sobie wyobrazić, jak wysoce ograniczone są nasze zmysły. Mimo to nauka nadal upiera się przy swoim paradygmacie: to, czego nie można zaobserwować, nie istnieje. Oraz innym jeszcze bardziej nonsensownym: wynik, który jest sprzeczny z paradygmatem, jest mylny. Toż to prawdziwie błędne koło! Idealny sposób na to, żeby nigdy nie wyjść poza ciasne ramy naszego postrzegania.
Podejście to mogliśmy ostatnio zaobserwować w reakcjach naukowców na wieść, że prędkość neutrin może być wyższa od prędkości światła. Zaszokowało mnie, że niektórzy naukowcy, zamiast być zaintrygowani wynikiem, z góry odrzucili go jako niepoprawny (jeden był nawet gotów założyć się o swój dom). Tworzyli zamiast tego nieprawdopodobnie skomplikowane konstrukcje myślowe niezdarnie próbujące pogodzić uzyskany wynik z paradygmatem zakładającym, że prędkość światła jest maksymalną w kosmosie. Przypomina to podejście osoby wierzącej do faktów zaprzeczających dogmatowi religijnemu (polecam w tym miejscu dający do myślenia film „Pytanie do Boga” ze świetnym w swej roli Antonio Banderasem). Tymczasem u przeciętnego „niewierzącego” pojawi się najbardziej oczywiste pytanie: a może paradygmat/dogmat jest nieprawdziwy?
To, co podoba mi się w jodze, to wyjście od „nic nie wiem” i „niczego nie zakładam”. Zupełnie nie przeszkadza mi, że moje spostrzeżenia są czysto subiektywne a wnioski mogą być prawdziwe tylko dla mnie i to w tej ograniczonej przestrzennie i czasowo sytuacji. Według mnie to właśnie otwiera pole do eksploracji, która jest niesamowitą, niekończącą się przygodą. Skoro subiektywizm i iluzja są jedynymi sposobami poznania, jakie zostały nam dane, to po co tworzyć kolejne iluzje, że jesteśmy w stanie dojść do obiektywnych wniosków? Skąd w ogóle pomysł, że potrafimy rozpoznać obiektywizm? Zamiast tego wejdźmy do pociągu (najlepiej bez bagażu) i zobaczmy, do jakiego fragmentu iluzji nas dowiezie. I bawmy się tym.