Poruszam się cicho, tak bezszelestnie, jak tylko mogę. Wolno, niespiesznie wędruję przez dzikie ostępy leśne. Bagna to teren, w którym trzeba utrzymać ciągłe skupienie i równowagę. Wędrówka przez bagna wymaga ciągłej świadomości każdego kroku. Stawiam je więc uważnie, dokładnie wybierając miejsce, gdzie postawię stopę. Czuję, jak rześkie wiosenne powietrze wypełnia moje ciało. Nagość bezlistnych jeszcze gałązek pozwala widzieć daleko. Szeroko otwarte oczy chłoną otaczające mnie piękno wynurzających się z wody powykręcanych konarów. Smukłe brzozy stoją w nieruchomej wodzie. Tylko od czasu do czasu da się słyszeć delikatny świergot małych ptaszków lub krakanie przelatujących kruków. Zmysły uderza prawie całkowity bezruch…, cisza. Stapiam się z otaczającą przyrodą. Doświadczenie absolutnej harmonii przenika całe istnienie. Pojawia się spontanicznie, niemal niezauważenie.
Cisza i bezruch to doświadczenia dominujące w przyrodzie. Zjawiska gwałtowne: hałas czy szybki ruch są tak naprawdę rzadkością. Filmy przyrodnicze dają zwykle fałszywy obraz przyrody, gdyż skupiają się na tych wyjątkowych momentach. Niejednokrotnie pokazują procesy i zjawiska w znacznie przyspieszonym tempie lub w skróconym czasie. Łatwo doświadczysz spokoju, ciszy i spowolnienia, gdy pójdziesz do lasu i się zatrzymasz.
Może właśnie dlatego pozostawanie w ciszy i bezruchu było od zawsze dominującą techniką prowadzącą do doświadczenia absolutu niemal we wszystkich tradycjach duchowych.
Przypominają mi się słowa Meher Baby:
Umysł zatrzymany jest Bogiem.
Umysł pracujący jest człowiekiem.
Umysł spowolniony jest boska ekstazą.
Umysł przyspieszony jest szaleńcem.