Z racji swoich zainteresowań przyrodniczych zawsze fascynowało mnie odkrywanie zbieżności między starożytną wiedzą jogi a współczesną wiedzą naukową. Na naszym gruncie dotyczy to zazwyczaj wiedzy na temat funkcjonowania ciała ludzkiego na poziomie anatomicznym i fizjologicznym. Ze swoich obserwacji widzę, że jest to temat budzący największe zainteresowanie, szczególnie początkujących uczniów i nauczycieli. Tu natrafiamy na pewną trudność, gdyż tradycyjna joga praktycznie w ogóle nie zajmuje się anatomią czy fizjologią w sensie, jakim rozumiemy to w Europie. Prace dotyczące jogi i anatomii oraz fizjologii człowieka zaczęły powstawać stosunkowo niedawno, gdy z jednej strony joga przybyła na zachód, a z drugiej medycyna upowszechniła się w Indiach. Pomimo tego starożytne teksty na temat jogi jak: Jogasutry Patańdżalego, Hathajogapradipika czy Gheradasamhita obfitują w wiele wskazówek dotyczących wykonania i efektów ćwiczeń jogi, których słuszność zyskuje potwierdzenie w świetle badań współczesnej medycyny. Odkrywanie tych zbieżności jest niezmiernie fascynujące.
Jedną z moich ulubionych Jogasutr Patańdżalego jest 13-ta, mówiąca o tym na czym polega ćwiczenie jogi. Brzmi ona:
tatra sthitau yatnah abhyasa
Surowe tłumaczenie sutry sporządzone przez Leona Cyborana brzmi:
ćwiczenie – dążeniem do stałości w nim.
Sutra mówi krótko i jasno, że istotą ćwiczenia jogi jest ciągłość, stałość jego wykonywania. Jeśli zatem weźmiemy sobie jakieś konkretne ćwiczenie np. pozycję jogi zwaną Trikonasana – trójkąt, to przez pryzmat tej sutry widać, że istotą praktyki pozycji nie jest jej wykonanie, choćby najbardziej perfekcyjne, ale ciągła praktyka. Efekty jogi pojawiają się i utrwalają dzięki stałemu jej ćwiczeniu.
W centrum zainteresowań świata zachodniego znajdują się przede wszystkim aspekty dotyczące korzystnego wpływu jogi na zdrowie oraz jej fizjoterapeutyczne zastosowanie. Andrzej Rakowski w swej genialnej książce „Kręgosłup w stresie” dotyczącej technik terapii manualnej w radzeniu sobie z bólami kręgosłupa zauważa, że rehabilitacja po zabiegu manualnym mająca na celu przywrócenie właściwego napięcia mięśniowego powinna być długotrwała i rozpatrywana w perspektywie najmniej jednego roku jeśli nie kilkuletniej. Zatem podobnie jak mędrzec Patańżdali zaleca przede wszystkim stałość ćwiczeń. Ma to głębokie uzasadnienie w sposobie funkcjonowania ciała. Ale o tym niebawem razem.
„Z racji swoich zainteresowań przyrodniczych zawsze fascynowało mnie odkrywanie zbieżności między starożytną wiedzą jogi a współczesną wiedzą naukową. ”
Niewątpliwie jest to fascynujące ale problem polega na tym, że tej starożytnej jogi po prostu nie ma lub jest niezwykłą rzadkością tu na Zachodzie, a i na Wschodzie pewnie jest podobnie. Nie bardzo jest więc możliwość odkrywania zbieżności, o których Piszesz. Niewątpliwie uczniowie Krisznamaczari dokonali wielkich czynów dla popularyzacji jogi ale oglądając wypowiedzi samego np. Iyengara, czy czytając np. artykuł:
http://www.joga-joga.pl/pl136/teksty1440/trzech_guru_czterdziesci_osiem_pytan_r_alexander_m
staje się jasne, że nie reprezentują Oni jogi starożytnej i Iyengar otwarcie o tym mówi za co należy się Jemu dodatkowy szacunek. Jest też wypowiedź Iyengara na you tube, w której otwarcie mówi On, że np. pranajamy uczył się sam podglądając Krisznamaczarię ale nie Był jej uczony bezpośrednio od Guru. Więc Jego przekaz pranajamy można uznać za autorski, a nie wynikający z przekazu jakiejś starożytnej linii. Idąc tym torem wydaje się błędne podawanie w różnych postach i komentarzach, których sporo ostatnio w naszym necie, nieustających odniesień do Jogasutr, ponieważ nie wiemy kim był Patandźali i jakie ścieżki wtedy istniejące były dla Niego inspiracją do skodyfikowania ich w Jogasutry. Sumując- chyba ważne by wszystkiego nie mieszać, bo osoby znające teksty różnych tradycji nie będą komentować, a osoby zapoznające się z Jogą będą miały mylny jej obraz.
Twierdzenie jakoby starożytnej jogi nie ma i nie można powoływać się na Patańdzalego, bo jak pisze Jog „nie wiemy kim był i jakie ścieżki wtedy istniejące były dla Niego inspiracją do skodyfikowania ich w Jogasutry”, to trochę tak, jakby mówić, że nie ma co odwoływać się do filozofii Platona czy Sokratesa, bo wiedza o tym kim byli jest nader ograniczona, a ich szkoły nie przetrwały do naszych czasów. Owszem, wiemy na ich temat może nieco więcej niż na temat wschodnich mędrców piszących sutry, ale dokładnie wiadomo dlaczego tak jest, co zresztą wyjaśniane zostało w cytowanym przez Jog artykule.
Sokrates nawet nie pozostawił po sobie pism i choć jego postać inspirowała pokolenia filozofów cała wiedza na temat jego myśli ma charakter pośredni, a przecież idee jego i innych filozofów antycznych są nadal żywe w myśli europejskiej. Podobnie jak myśl antyczna leży u podstaw naszego życia codziennego, tak filozofia i praktyka jogi leży u podstaw życia Hindusów. Zresztą nie tylko Hindusów, ale i dużej części Azjatów. Śmiem bowiem twierdzić, że filozofia jogi jest również korzeniem buddyzmu.
Przypomnę również, że Iyengar, który jak twierdzi Jog, otwarcie mówi o tym, że nie reprezentuje jogi starożytnej, jest autorem bardzo obszernego komentarza do Jogasutr („Światło Jogasutr Patańdżlego” wydanego również w języku polskim). Lektura tych komentarzy nie pozostawia wątpliwości co do głębokiego związku mistrza z ową starożytną wiedzą.
Jest jeszcze jeden ważny aspekt, który wtarto sobie uświadomić. Jogautry są nie tylko zapisem jakiejś myśli filozoficznej czy tradycji jakiejś szkoły. Sutry są przede wszystkim tekstem mistycznym opisującym doświadczenia transcendentne, praktyk do nich prowadzących i przeszkód pojawiających się na tej drodze. Rozumienie wielu sutr pojawia się dopiero pod wpływem długotrwałej i zaangażowanej praktyki i mogę osobiście zapewnić, że są aktualne niezależnie od czasu historycznego. Są po prostu uniwersalne, tak jak uniwersalne jest doświadczenie mistyczne, choć jego opis jest uwarunkowany językiem danych czasów czy kultury i zawsze trzeba podjąć najpierw wysiłek, aby poznać ten język.
Bardzo ciekawą cechą praktyk jogi (na co zwracają zresztą uwagę Jogasutry), a i w ogóle praktyk mistycznych jest to, że nie trzeba opanowywać wszystkich, aby osiągnąć ich zrozumienie. Znane są przypadki ludzi, którzy osiągają głęboki wgląd wskutek stosowania jednej konkretnej techniki przekazanej w dodatku podczas jedynej w życiu krótkiej rozmowy z mistrzem i najczęściej następującej po niej wieloletniej praktyki. Takie osoby stając się nauczycielami sięgają często po inne techniki, których przekazu nie otrzymały bezpośrednio od swojego nauczyciela widząc co jest dobre dla ich uczniów.
Twierdzę zatem że starożytna wiedza jogiczna jest w dalszym ciągu żywa.
Napisałeś:
„Twierdzenie jakoby starożytnej jogi nie ma i nie można powoływać się na Patańdzalego, bo jak pisze Jog „nie wiemy kim był i jakie ścieżki wtedy istniejące były dla Niego inspiracją do skodyfikowania ich w Jogasutry”, to trochę tak, jakby mówić, że nie ma co odwoływać się do filozofii Platona czy Sokratesa, bo wiedza o tym kim byli jest nader ograniczona, a ich szkoły nie przetrwały do naszych czasów. ”
Komentarz: napisałem „Niewątpliwie jest to fascynujące ale problem polega na tym, że tej starożytnej jogi po prostu nie ma lub jest niezwykłą rzadkością tu na Zachodzie, a i na Wschodzie pewnie jest podobnie.” Nadal podtrzymuję to co napisałem, że na Zachodzie w zasadzie nie ma starożytnej jogi lub jest niezwykłą rzadkością i na Wschodzie również trudno ją spotkać, między innymi na skutek ogromnej komercjalizacji. Starożytna joga zawsze była przekazem inicjacyjnym, z mistrza do ucznia. Istniała tzw. parampara. W jodze np. Iyengara nie ma inicjacji, są certyfikaty. Nie słyszałem by Iyengar kogokolwiek inicjował. Obserwując wiele zajęć aktualnie dostępnej Jogi można jasno powiedzieć, że raczej jest to gimnastyka pozbawiona duchowego przekazu i co najważniejsze dla starożytnej jogi – pozbawiona jasnego celu jakim jest osiągnięcie wolności duchowej. W tym świetle nie można mówić nawet o istnieniu namiastki starożytnej jogi w tych miejscach. Być może Informujesz uczniów na zajęciach o celu jogi i jej duchowym aspekcie, bez którego nie można mówić o starożytnej jodze – nie wiem ale jeśli tak to wspaniale.
Napisałeś:”Rozumienie wielu sutr pojawia się dopiero pod wpływem długotrwałej i zaangażowanej praktyki i mogę osobiście zapewnić, że są aktualne niezależnie od czasu historycznego.”
Komentarz: oczywiście ale prośba o dokładne czytanie moich słów- napisałem:
„Idąc tym torem wydaje się błędne podawanie w różnych postach i komentarzach, których sporo ostatnio w naszym necie, nieustających odniesień do Jogasutr…”
chodzi mi tu o, to , że Jogasutry w dosyć lakoniczny sposób przedstawiają różne narzędzia i etapy praktyki – przykład – Patandźali podaje ćwiczenie z jedną tattwą ale nie tłumaczy konkretnie jak to ćwiczenie wykonać. To samo z pranayamą itp., itd.
To tworzy glebę, do zupełnie dowolnych interpretacji. Każdy może powiedzieć, że wg. niego to jest taki i tak, tylko wciąż pozostaje pytanie gdzie jest prawda?
Napisałeś: „mogę osobiście zapewnić, że są aktualne niezależnie od czasu historycznego”
Komentarz: znakomicie, przecież nie chodzi tu o negowanie geniuszu Patandźalego –
problem polega na tym, że łatwo tak powiedzieć. Następnie po latach okazuje się, że jednak, że nie do końca dobrze się rozumiało ten lub inny aspekt.
Widziałem praktyków, którzy wiele lat tkwili w samo-przekonaniu o poprawnej interpretacji tekstów jogicznych i tak naprawdę bez Guru nie ma nikogo, kto by mógł ocenić na ile te interpretacje są poprawne. Chyba, że ktoś osiągnął cel jogi – wtedy sam (jeśli jeszcze ma ochotę) może ocenić poprawność swojej drogi.
Napisałeś: „Przypomnę również, że Iyengar, który jak twierdzi Jog, otwarcie mówi o tym, że nie reprezentuje jogi starożytnej, jest autorem bardzo obszernego komentarza do Jogasutr („Światło Jogasutr Patańdżlego” wydanego również w języku polskim).”
Komentarz: Komentarzy do Jogasutr jest wiele. Wybacz ale to nie zawsze musi oznaczać bycie w linii tradycyjnego przekazu i nie musi z całym szacunkiem dla komentatorów – prawidłowej interpretacji. Tylko Patandźali mógłby ocenić, który komentarz najbardziej prawidłowo opisuje Jego przekaz.
Nie znalazłem związków Iyengara ze starożytną Jogą ale On sam mówi, że Jego Guru nauczył Go zaledwie kilku asan, a resztę Wypracował samodzielnie ciężką pracą. Nie wiem po co zatem na siłę niejako „wciskać” Mistrza Iyengara w starożytną Jogę, w którą On sam nie chce się wyraźnie „wciskać”?
Napisałeś: „Twierdzę zatem że starożytna wiedza jogiczna jest w dalszym ciągu żywa.”
Komentarz: zdecydowanie zgadzam się – na szczęście dla sumiennych poszukiwaczy jest żywa ale według mnie jest rzadkością na Zachodzie i na Wschodzie. Jednak można to dopiero zrozumieć (niestety lub na szczęście) gdy choć trochę się pozna choć jedną ze starożytnych ścieżek jogicznych, które są dość trudno dostępne min. z powodu braku autentycznie szukających.
Skupiłem się na obronie tezy że starożytna wiedza jogi jest obecna, gdyż twierdzenie o jej braku było jak zrozumiałem było koronnym argumentem na to że nie ma podstaw do szukania zbieżności między współczesną nauką a wiedzą jogi. Różnica między „nie ma” a „rzadka” jest moim zdaniem znacząca. Trudno porównywać coś czego nie ma (co może implikować również – nic o tym nie wiemy) a czymś co jest. Jeśli zaś coś jest, to choć rzadkie możemy na temat tego czegoś coś powiedzieć i to porównać.
Cieszy mnie zatem, że ustaliliśmy że starożytna wiedza jogi jest, choć jest niezwykle rzadka.
Co do inicjacji to się nie zgodzę, choć tu zapewne musielibyśmy najpierw ustalić jak rozumiemy czy też jak sobie wyobrażamy inicjację. Inicjacja może przybierać naprawę rozmaite formy. Nie koniecznie musi być jakiegoś rodzaju rytuałem tak jak chrzest w chrześcijaństwie. W buddyzmie inicjacją może być przekaz tekstu – jego przeczytanie i objaśnienia nauczyciela. Inicjacją może być złożenie pokłonu przed buddą. W przytaczanym wywiadzie z trzema nauczycielami Pattabhi Jois wspomina słowa skierowane do niego przez nauczyciela: „Uczyń tę metodę jogi pracą twego życia”. To nic innego jak forma inicjacji. Jeśli chodzi o metodę Iyengara to tradycyjnie przed zajęciami recytowany jest hymn do Patańdzalego lub następuje chwila skupienia co też jest formą inicjacji.
Nauczyciele podkreślają często że inicjacja może być dla ucznia rozczarowująca, bo umysł ucznia najczęściej nie jest w stanie pojąć jej wagi. Oczekuje jakichś fajerwerków – a tu nic. Z całym szacunkiem, ale jeśli nie słyszałeś aby Iyengar kogoś inicjował to nie znaczy, że on tego nie robił. Ja słyszałem.
Co do parampara to zgadzam się, że przekaz bezpośrednio z nauczyciela na ucznia jest istotą jogi. Staram się to zawsze podkreślać. W moim przekonaniu kurs nauczycielski powinien być wsparciem rozwoju ucznia w kierunku stania się nauczycielem głównie ze względu na opanowanie metod dydaktycznych, a nie na przekazu jogi . Wsparciem rozwoju odbywającego się pod kierunkiem nauczyciela. Na zachodzie ta forma przekazu niewątpliwie uległa degeneracji i wielu ludzi robi kursy nauczycielskie jogi po to aby zdobyć pracę. Inni zaś je organizują aby mieć pracę. Pisałem o tym przy okazji tematu mc’donaldyzacji jogi.
Cały czas są jednak ludzie, którzy podążają tradycyjną ścieżką. Trzeba takich szukać jak szuka się diamentów – mając świadomość, że są rzadkie.
Sutry przedstawiają komentarze do praktyki jak zauważyłeś bardzo lakonicznie – to prawda dla umysłu niedoświadczonego w praktyce. Siła sutr polega na ich niezwykłej precyzji. Moim zdaniem komentarze służą raczej utrzymaniu umysłu jogina w praktyce (svdhyaya) a nie przedstawieniu ich definitywnej wykładni. Moja rada to nie przywiązywać się za bardzo do komentarzy bo tak naprawdę ich też często nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Komentatorzy używają tylko słów a o te można zawsze się spierać (szczególnie na poziomie umysłu dualnego) nawet jeśli ostatecznie ma się to samo na myśli. Zrozumienie przychodzi poprzez praktykę a nie teorię – to bardzo ważne.
Oczywiście znalezienie odpowiedniego nauczyciela ma tu znaczenie kluczowe, więc jeśli czujesz, że w miejscu, w którym ćwiczysz nie znajdujesz głębi przekazu, a tylko ćwiczenia gimnastyczne, szukaj dalej. Mi zdarzyło się to w życiu nie raz. Pamiętam nawet szczere wyznanie jednego z instruktorów jogi: „Mnie duchowość w jodze nie interesuje”. Uwaga – nie szafuj jednak ocenami. Może się zdarzyć bowiem, że tam gdzie jest głęboki przekaz jogi nie będziesz w stanie go zobaczyć. To przez niewiedzę w której żyjemy – ego i jego nieświadomymi uprzedzeniami i sympatiami.
Moim zdaniem powinniśmy jeszcze rozróżnić dwie rzeczy, które mam wrażenie nam się w tej dyskusji miesza. Jedno to starożytna wiedza jogiczna, która jak próbowałem wskazać przenika myślenie i codzienne życie mieszkańców Indii i nie tylko. Drugie to linia przekazu od starożytności (od Patańdżalego), która się nie zachowała, a w każdym razie nie jest udokumentowana. Nie chcąc w nic wciskać Iyengara to o ile odcina się od jakiejś linii przekazu którą reprezentował jego nauczyciel i jest to jego decyzja to tyle w codzienności uwarunkowanej przez starożytną wiedzę jogiczną jest całkowicie zanurzony. To czuć wyraźnie czytając jego komentarze.
Prawdziwa wiedza jest rzadka i tych co jej szukają jest zawsze mało, również w Indiach. Mówią o tym nader często filozofowie wszystkich czasów i zakątków.
Pozdrawiam z wyrazami szacunku.
Napisałeś:
„Cieszy mnie zatem, że ustaliliśmy że starożytna wiedza jogi jest, choć jest niezwykle rzadka.”
Mój komentarz: 🙂
Generalnie miła i rzeczowa dyskusja. Chciałem jeszcze zwrócić uwagę na kilka kwestii:
1. Inicjacja
Napisałeś:
„Co do inicjacji to się nie zgodzę, choć tu zapewne musielibyśmy najpierw ustalić jak rozumiemy czy też jak sobie wyobrażamy inicjację. Inicjacja może przybierać naprawę rozmaite formy. Nie koniecznie musi być jakiegoś rodzaju rytuałem tak jak chrzest w chrześcijaństwie. W buddyzmie inicjacją może być przekaz tekstu – jego przeczytanie i objaśnienia nauczyciela.”
Mój komentarz:
Inicjacja w jodze, oczywiście również w hatha-jodze, w długo istniejących linii przekazu to według mnie zupełnie coś innego niż Piszesz. To nie jest jakieś recytowanie przez uczestników zajęć mantry np. do Patandźalego, czy jakieś pokłonienie się jakiemuś wizerunkowi. To konkretny przekaz energii z Guru do ucznia. Pewien Swami -doświadczony uczeń znanego Mistrza Jogi, z którym rozmawiałem o różnych aspektach technik, min. technik krija-jogi czyli jogicznych krijach indukujących kolejne stany skupienia czyli pratjaharę, dharanę i dhjanę Powiedział mi mniej więcej tak: „Technik możesz się nauczyć gdziekolwiek, ale same techniki nie działają.” Myślę, że to najlepiej oddaje sens inicjacji, wpływającej w korzystny sposób na subtelną anatomię ucznia jogi.
Jeśli zgodzimy się, że elementy energetyczne (np. kanały Nadis) i subtelne (np. ciała subtelne) mają w klasycznej hatha-jodze znaczenie podstawowe i tak naprawdę ćwiczenia są adresowane do tej nazwijmy to subtelnej anatomii, aby dzięki jej oczyszczeniu, obudzeniu i poprawnemu działaniu uzyskiwać kolejne etapy praktyki medytacyjnej to również takim elementem na poziomie energetycznym jest inicjacja. Zewnętrzny rytuał nie ma takiego znaczenia w inicjacji ale ogromne znaczenie ma pewien subtelny przekaz energii, coś co dzieje się na subtelnym poziomie. Są różne poziomy inicjacji w różnych tradycjach zarówno tantrycznych jak i hatha jogicznych. Każdy z tych poziomów ma swój wymiar energetyczny. Jest pewnym wprowadzeniem ucznia w kolejny etap praktyki hatha-jogicznej. Otwiera pewne elementy subtelnej anatomii ucznia, aby pomóc mu w praktyce.
W ten sposób również długa linia przekazu może w ogromny sposób wspierać praktykującego na niełatwych przecież ścieżkach drogi medytacyjnej. To nie jest tak, jak się niektórym wydaje, że medytacja to zapalenie kadzidełka i obserwowanie oddechu do momentu poczucia relaksacji lub do momentu gdy praktykujący łapie się na tym, że zasypia lub myśli o sprawach dnia codziennego. Medytacja może nastąpić po koncentracji, która z kolei nie bardzo jest możliwa bez opanowania bodźców zmysłowych czyli bez pratjahary oraz gdy prany są niezbalansowane – czyli ważna jest oczywiście praktyka pranajamy. Oczywiście są pewne drogi na skróty ale to już osobny temat.
Dopiero takie skupienie otwiera uczniowi jogi bramy do poznania siebie w zupełnie inny sposób niż do tej pory. Tak naprawdę wtedy zaczyna się prawdziwa joga, ponieważ te doświadczenia dają namacalny dowód pewnej jedności w nas samych, o której nie wiele wiemy.
Jednak tego typu wglądy nie pozostają bez znaczenia dla codziennego życia, dla dotychczasowego sposobu widzenia świata. Mogą nastąpić różne sytuacje zarówno w życiu zewnętrznym jak i wewnętrznym praktykującego, które mogą spowodować różne efekty w psychice praktykującego.
I tu właśnie pomoc tradycji i oczywiście prawdziwego Guru jest nieoceniona. Oczywiście jeśli ktoś może podążać samodzielnie to pełen mój szacunek.
Sumując starożytna joga jest i była systemem inicjacyjnym ,w którym istotniejszy od technik, był przekaz i subtelna relacja między Guru i uczniem oraz miedzy „Tradycją”, a uczniem.
2.
Napisałeś:
„Moim zdaniem powinniśmy jeszcze rozróżnić dwie rzeczy, które mam wrażenie nam się w tej dyskusji miesza. Jedno to starożytna wiedza jogiczna, która jak próbowałem wskazać przenika myślenie i codzienne życie mieszkańców Indii i nie tylko. Drugie to linia przekazu od starożytności (od Patańdżalego), która się nie zachowała, a w każdym razie nie jest udokumentowana. ”
Mój komentarz:
Moje doświadczenia z Indii są takie, że starożytna wiedza jogiczna nie przenika codziennego życia jej mieszkańców. Pytanie i wysiłki jak zarobić na chleb owszem – przenikają i to wyraźnie.
Jeśli chodzi o linię przekazu od Patandźalego to trzeba stwierdzić, że przed Patandźalim istniała również joga. Czyli joga nie zaczęła się od Patandźalego. Są starożytne tradycje do dzisiaj i mają swoje dawne manuskrypty w ogóle nie związane z sutrami Patandźalego. Być może nawet na podstawie wiedzy tych linii Patandźali (jeśli istniał ktoś o tym nazwisku) kodyfikował wiedzę o jodze. To nie jest tak, jak pisał Maciej, że joga klasyczna jest martwa ponieważ nie ma dowodów na istnienie uczniów Patandźalego. Moim zdaniem ta dyskusja to prowokacja, być może celowo wywołana, by pobudzić ludzi do myślenia. Prawda jest bowiem taka, że linie starożytne spokojnie sobie istnieją i nie przejmują się czy są nazywane jogą klasyczną czy przedklasyczną. Być może np. Patandźali był Mistrzem jednej z tych starożytnych linii i postawił sobie za cel skodyfikować pewne narzędzia i stany w jodze i nie Nazywał swojej pracy jogą klasyczną czy inną. Następnie ta kodyfikacja została okrzyknięta jogą klasyczną. Być może nie zależało mu na rozgłosie itp. Sumując za mało o Nim wiemy oraz za mało wiemy z jakiej linii pochodził oraz jak naprawdę i w oparciu o co powstawały Joga Sutry, aby cokolwiek ostatecznego w tym temacie stwierdzać.
3.
Już o tym pisałem ale chcę jeszcze raz do tego wrócić, że obecnie obserwuję dużą łatwość dowolnego wyjaśniania sutr przez różnych nauczycieli popularnych systemów jogi. Takie poszukiwania są dobre ale byłoby miło, gdyby autorzy tych interpretacji nie pisali tego w sposób autorytarny lecz dodali, że jest to tylko ich interpretacja i może nic nie mieć wspólnego z rzeczywistością i z tym, co Patandźali miał na myśli pisząc daną sutrę.
Mam nadzieję, że nasza dyskusja przyda się wnikliwym czytelnikom – pozdrawiam serdecznie 🙂
Ad 1
Odnośnie inicjacji postaram się napisać więcej w następnych wpisach bloga. Widzę, że jest to temat warty omówienia i dyskusji.
Ad 2
Napisałeś:
„Moje doświadczenia z Indii są takie, że starożytna wiedza jogiczna nie przenika codziennego życia jej mieszkańców. Pytanie i wysiłki jak zarobić na chleb owszem – przenikają i to wyraźnie.”
A jednak sposób w jaki podejmują wysiłki w celu zdobycia chleba przenika wiedza starożytna jogi. Weźmy dla przykładu prawo karmy. Jego działanie jest integralną częścią filozofii i praktyki jogi. Wspominają o tym również Jogasutry Patańdżalego, wokół których prowadzimy tą dyskusję. Wiara czy też organiczne przekonanie o jego działaniu i wynikającego z niego nieustannego cyklu śmierci i narodzin czyli reinkarnacji jest jednym z fundamentów kształtujących sposób w jaki mieszkańcy próbują zarobić na chleb, nawet jeśli sobie tego nie uświadamiają.
Co ciekawe, usłyszałem ostatnio w radiu, że według pewnych badań (niestety nie mogę podać źródła) około 30% katolików w Polsce wierzy w ponowne narodziny czyli reinkarnację :). Można tu pokusić się o wniosek, że wiedza jogi jest obecna do pewnego stopnia życiu codziennym ludu współcześnie zamieszkującego środkową Europę. Hmm… ciekawe skąd się to wzięło? Może jest wynikiem współczesnego procesu przenikania kultur, a może wynika ze wspólnych korzeni, o który mówi wiedza naukowa, a których joga wszakże sięga.
Co do przekazu. To, że joga istniała przed Patańdżalim, i że nie jest on jej twórcą panuje powszechna zgodność. To, że istnieją przekazy jogi opierające się na innych niż Jogasutry tekstach to również jest oczywiste.
Moim zdaniem określanie jogi „Patańdżalego” mianem klasycznej jest jedynie przyklejeniem nalepki, kategoryzacją. Ciekawe kiedy to zrobiono? Tak robią naukowcy i nie tylko, żeby coś usystematyzować, ponieważ daje to, moim zdaniem, złudne poczucie pewności i tego że coś wiemy. Ja nazywam to pseudonaukowym podejściem. Jest to również pułapką w jaką wpadają, bo taka kategoryzacja nie ma często związku z rzeczywistością. Dalej toczą się często jałowe dyskusje nad meta-problemem czy coś jest klasyczne czy nie. Dlatego nie zabierałem głosu w dyskusji wywołanej przez Maćka.
Ad 3.
Owszem jestem jednym z tych nauczycieli komentujących Jogasutry w internecie. Wydaje mi się że robię to w sposób nader oszczędny i nie bardzo autorytarny. Przyjrzę się temu jednak i postaram się zwrócić na to baczniejszą uwagę. Za poczynania innych nie mogę jednak odpowiadać.
Pozdrawiam i dziękuję za inspirującą dyskusję. 🙂
Ja również dziękuję za wnikliwą i staranną dyskusję.
Pozdrawiam 🙂
Ja rowniez dziekuje za Wasza rozmowe. Wa tek Jogasutr Patanjalego wywoluje duz¼o emocji, dla mnie troszke akademickich, ale taki przywilej szukaja cych;-)
Co do reinkarnacji Piotrek i tego, czy katolicy wierza w nia czy nie, to w Polsce pytanie brzmialo Czy wierzysz wedrowke dusz (reinkarancje) i w 1997 wierzylo w nia 34 % a w 2009 33 % . Oczywiscie, przy tak zadanym pytaniu mozna przypuszczac, ze wiedza respondentow o co sa pytani, byla co najmniej rozna. Inna sprawa, ze reinkarnacja tradycyjna i ta wspolczesnie rozumiana nieco sie roznia .
Ale z ta wiara jest roznie: 40 % wierzy w to, ze kominiarz przynosi szczescie;-))) I to powinno byc powaznym zagadnieniem ontologicznym;-))
jeszcze raz dziekuje za ciekawa lekture;-) i przepraszam za brak polskich liter ale z nojego konta wychodza krzaczki
Napisałaś: ” Wa tek Jogasutr Patanjalego wywoluje duz¼o emocji, dla mnie troszke akademickich, ale taki przywilej szukaja cych;-)”
Mój komentarz:
-tu nie chodzi o emocje. Wyjaśnię na przykładzie – znałem człowieka, który starał się za wszelką cenę unikać rozmów akademickich, teoretycznych o Jodze, którą ćwiczył. Czysta praktyka i czysty konkret – tak mu się przynajmniej wydawało i tym się szczycił. Bał się łatki -„teoretyka systemu”.
Efekt był taki, że ćwiczył dużo różnych praktyk nie za bardzo wiedząc po co oraz nie wiedząc jakie jest źródło tych praktyk, w jakim celu, kontekście należy je ćwiczyć, czego większego elementem są te praktyki oraz kiedy wypadało przestać je ćwiczyć, bo spełniły swoją rolę w praktyce jogicznej.
Aby to wiedzieć, trzeba głęboko poznać Jogę.
Inaczej mówiąc niewielu widać ludzi (może się nie ujawniają), którzy prezentują choćby średnie pojęcie o klasycznych tekstach, a jeszcze mniej jest zainteresowanych wnikaniem w to, co w tych tekstach leży pomiędzy wersami. To bardzo ważne, ponieważ jak Pani zapewne wie, Joga to nie gimnastyka i nie wystarczy duuużżżo ćwiczyć np. asan aby cokolwiek w Jodze osiągnąć. Inaczej mówiąc nie wystarczy ćwiczyć dużo ale trzeba jeszcze ćwiczyć mądrze i nie ja to powiedziałem ale A.Schwarcenegger i tu miał znów rację 🙂