W poprzednich wpisach przedstawiłem dwa modele człowieka zgodnie z tym, jak widzi go filozofia Wschodu i Zachodu. Jak można zauważyć, są one do siebie podobne, gdyż operują w gruncie rzeczy podobnymi kategoriami ontologicznymi: ciała, świadomości, ducha. Najważniejsze różnice między obydwoma systemami zaczynają się rysować, gdy przyjrzymy się zależnościom między wymienionymi kategoriami.
Według nauki ciało anatomiczne (materia) warunkuje poziomy subtelniejsze (fizjologiczny, psychiczny intelektualny i duchowy).
Według jogi to ciało przyczynowe (duch) warunkuje wszystko to, co dzieje się na poziomach świadomości i ciała.
Ta różnica w podejściu ma bardzo duże znacznie dla praktyki jogi. Cała praktyka jogi nakierowana jest na poznanie ducha. Można powiedzieć, że według jogi większość ludzi funkcjonuje na trzech najgrubszych poziomach ciała: fizjologiczno-energetycznym i psychologicznym (annamaya-kośa, pranamaya-kośa, manomaya-kośa). Ścieżka jogi, wszystkie jej zalecenia i praktyki pomyślane są w ten sposób, aby wyjść poza owe poziomy i doświadczyć poziomów wyższych: wiedzy (vijnamaya-kośa) i szczęśliwości (anandamaya-kośa). Dlatego joga nie interesowała się specjalnie badaniem ciała. Rozwinięte szczególnie przez hatha-jogę techniki opanowania i kontroli ciała, czyli wykonywanie rozmaitych pozycji jogi (asan), służyły zapewnieniu prawidłowego funkcjonowania ciała, po to, by nie stanowiło balastu i można było się od niego niejako uwolnić.
Ciało jest tu traktowane raczej jak naczynie w którym porusza się energia. Rozwinięto techniki kontroli oddechu (pranayama), a dokładniej kontroli przepływu energii życiowej (prana). Wszystko po to, aby można było powściągnąć umysł. Doświadczenie owego powściągnięcia powoduje wgląd w wyższe poziomy wiedzy i ducha. To jest ścieżka jogi.
W naszym kręgu kulturowym, który nazywam ogólnie zachodnim, mamy moim zdaniem sytuację szczególną. Przyjęliśmy mianowicie spuściznę technik jogi, jednak często praktykujemy je, tkwiąc nadal w paradygmacie redukcjonistycznym postulowanym przez naukę. Dlatego też nie zajmujemy się bezpośrednim doświadczeniem przepływu energii i wyciszenia umysłu oraz wglądem w ducha. Na sposób naukowy zajmujemy się wpływem pozycji jogi na ciało. Określamy, jakie jest ich oddziaływanie na stawy, mięśnie, krążenie, wydzielanie hormonów itd., tworzymy coraz to nowsze warianty asan. Ćwicząc je, wierzymy, że ich zbawienny wpływ na ciało przyniesie nam harmonię ducha. Analizując wiedzę na temat przepływu energii i kanałów energetycznych, staramy się zredukować je do poziomu znanych nam struktur ciała anatomicznego, mając nadzieję, że wiedza ta zbliży nas do celu jogi. Jest to jeden z nurtów integracji jogi na Zachodzie w moim przekonaniu zdobywający w ostatnim czasie supremację, jednak oczywiście nie jedyny.
Nie neguję tu sensu ćwiczenia rozmaitych asan i zróżnicowania ich sekwencji. Nie neguję też przydatności wiedzy, która powstała na skutek zderzenia podejścia zachodniego i wschodniego a wyraża się skutecznym zastosowaniem ćwiczeń jogi np. w problemach bólów kręgosłupa. Ćwiczenia te są niezwykle istotne. Pozwalają one poprzez ciało zintegrować wszystkie aspekty świadomości, odblokować ruch energii, oczyścić umysł. Tu pojawia się konieczność poznania rozmaitych szczegółów, ustawienia pozycji, ruchu w sekwencji i ich oddziaływania na ciało, jak w każdym przypadku, gdy poznajemy nową dziedzinę wiedzy. Dalej następuje etap kontroli przepływu energii. Są to jednak tylko etapy początkowe, po których powinno nastąpić przejście do fazy koncentracji (dharana) i medytacji (dhana) prowadzące do powściągnięcia poruszeń świadomości i doświadczenia samadhi.