Skip to main content

Osiągać nieosiągając

W naszej kulturze na piedestale stoi nieustanna aktywność. Cokolwiek w życiu chcesz osiągnąć musisz działać. Rodzi to przekonanie o własnej sile sprawczej i rozwija potrzebę kontroli – to my kształtujemy rzeczywistość. Żyjąc w ten sposób najczęściej popadamy w stan nierównowagi – nadmiernej aktywności.

Za dużo

Lista spraw nigdy się nie kończy. W pracy, w domu mnóstwo drobnych czynności. Biegasz z miejsca w miejsce, krzątasz się jak mrówka. Poczucie odpowiedzialności i przekonanie, że samodzielnie zrobisz wszystko najlepiej powoduje, że bierzesz na siebie jeszcze więcej. Konieczność stawiania czoła coraz to nowym wyzwaniom i obowiązkom rodzi jeszcze większe napięcie. Czasami, gdy spraw jest zbyt wiele, napięcie jest tak duże, że wieczorem trudno zasnąć, a poranek zamiast radości i odświeżenia przynosi zmęczenie i niepokój. Zamieszanie w głowie rośnie. Trudno wszystko ogarnąć, trudno znaleźć rozwiązanie najprostszych nawet spraw. Pojawia się zagubienie, zniechęcenie, bezsilność, a w skrajnych wypadkach stany depresyjne. Niekiedy to ciało mówi stop, ale wtedy mówisz sobie – przecież nie mam czasu na chorobę. Samą chorobę przeważnie traktujemy jak dopust boży, czyli coś co przyszło z zewnątrz. Radko uświadamiamy sobie, że jest ona również konsekwencją naszych działań.

Joga może pomóc.

Jeśli tak właśnie się czujesz, joga może być dla Ciebie doskonałym rozwiązaniem.

Podczas sesji jogi, niezależnie czy jest ona dynamiczna, czy relaksacyjna, czy jest na niej więcej ćwiczeń oddechowych, czy ćwiczeń ciała – choć tak naprawdę jedno bez drugiego nie istnieje – podstawowym doświadczeniem jest skierowanie uwagi do wewnątrz. To oderwanie się od otaczającego nas świata , od codziennych czynności i spraw, ma znamienny wpływ na świadomość. Przestajesz starać się ogarniać świat zewnętrzny. Przestajesz starać się go kontrolować. To daje ogromne wytchnienie.

Nie oznacza to że od razu pojawi się spokój. Na macie stajesz twarzą w twarz z rozedrganym i pędzącym umysłem. Myśli gonią jak oszalałe, a pojawiające się po sobie pozycje jogi wywołują cała plejadę rozmaitych emocji. Umysł przypomina wrzącą w garnku wodę, wzburzoną mnóstwem chaotycznie przepływających pęcherzyków – myśli. Trudno znaleźć w nim porządek. Ogień powodujący wrzenie wody – umysłu, to właśnie bodźce zmysłowe, którymi cały czas umysł karmimy. Kierowanie uwagi do wewnątrz jest jak powolne wygaszanie ognia pod garnkiem. Woda nie uspokaja się od razu – potrzeba na to nieco czasu. Podobnie jest z umysłem – nie osiągniesz natychmiastowego spokoju, dlatego w jodze tak bardzo podkreśla się systematyczność w praktyce. Kiedy już jednak umysł zaczyna się uspokajać, zaczynasz dostrzegać porządek. Umysł przestaje być ograniczany dziesiątkami sprzecznych pragnień i osądów. Staje się klarowny i spokojny. Wtedy nagle pojawiają się genialne rozwiązania nurtujących Cię problemów.

Najczęściej nie uświadamiamy sobie, jak dużo można osiągnąć zaprzestając działania. Nasza cywilizacja skupiona jest na aktywności. Tymczasem na wschodzie już setki lat temu, nie negując działania, odkryto zalety niedziałania. Napisana w III lub IV wieku p.n.e. Bhagawadgita w księdze piątej wychwala jogę zaniechania czynu:

„Ten jest wiecznym sanjasinem, kto ani chce, ani nie chce –
Wolny od dwójni, o Mężny łatwo uwalnia się od więzów”

(Bhagawadgita 5,3, tłum Anna Rucińska 2002)